Cebulę obrać, drobno posiekać. Marchew oskrobać, zetrzeć na tarce jarzynowej. Na patelni rozgrzać olej, zeszklić cebulę, dodać marchewkę, smażyć na małym ogniu ok. 5-8 min., przestudzić. Bułkę tartą wymieszać z mlekiem, dodać do mięsa razem z warzywami, doprawić i dokładnie wyrobić masę.
Kapustę obrać z 2-3 wierzchnich, często uszkodzonych liści. Ostrym nożem wyciąć głąb aż do nasad liści. Naszykować duży garnek – taki aby zmieściła się w nim cała główka. Włożyć kapustę, nalać zimnej wody tyle żeby przykryła kapustę (w ten sposób wiemy ile potrzeba wody), wyjąć kapustę a wodę zagotować z cukrem i solą. Do wrzątku włożyć kapustę miejscem po głąbie do dołu, gotować pod przykryciem 8-10 min. a następnie odwrócić główkę przy pomocy łyżki cedzakowej i widelca, i kolejno, tak jak się ugotują, wyjmować liście. Muszą być na tyle miękkie aby nie pękały przy zwijaniu, ale nie rozgotowane. Ja liście wyjmuję szczypcami kuchennymi. Kiedy zostanie nam już mała główka z liśćmi zbyt małymi, wyjmujemy ją a wodę wylewamy. Woda z gotowania kapusty ma działanie mocno rozdymające i ja jej nie używam, ale niektórzy na niej robią sos.
Kiedy liście troszkę przestygną, ostrym nożem ścinamy zgrubiałe nerwy od spodu liści. Zbyt małe lub uszkodzone liście układamy na dnie garnka, w którym będziemy dusić gołąbki.
Na cienkim brzegu każdego liścia układamy po czubatej łyżce mięsnej masy i zwijamy jak krokiety. Układamy, jeden przy drugim, ciasno w garnku, można warstwami. Zalewamy wodą, do 3/4 wys. garnka i wierzch obciążamy – ja robię to żaroodpornym talerzem m/w śr. garnka i na nim stawiam półlitrowy kubek z wodą. Gołąbki dusimy na malutkim ogniu ok. 1 godziny.
W mniejszym rondlu roztapiamy słoninę (lub masło) kiedy się wytopi i zrumieni dodajemy mąkę, mieszamy, wlewamy 2-3 szkl. wody spod gołąbków, mieszamy energicznie aby nie było grudek. Dodajemy koncentrat pomidorowy, doprawiamy solą i odrobiną cukru, przelewamy do gołąbków. Dusimy jeszcze min. 30 min. Najlepsze są następnego dnia kiedy dobrze nasiąkną sosem.
Podajemy z ziemniakami albo pieczywem, albo same…Nadmiar można zamrozić.