Wypełniłam, po brzegi, tortownicę o śr. 22cm. Żelatynę odmierzałam zwykłą łyżeczką do herbaty, tak z małym garbkiem. Herbatniki włożyłam do torebki foliowej i pokruszyłam dokładnie, przesypałam do miski, wlałam rozpuszczone masło i dodałam cukier, wymieszałam, przełożyłam do tortownicy, dokładnie ugniotłam na dnie łyżką i wstawiłam do lodówki. Gruszki obrałam, usunęłam gniazda nasienne a miąższ pokroiłam w kosteczkę i skropiłam sokiem cytrynowym. Następnie przełożyłam do rondelka, dodałam cukier, 1 szkl. wody i na małym ogniu zagotowałam. Po chwili zdjęłam z ognia, dodałam żelatynę, mieszałam aż całkowicie się rozpuściła – objętość gruszek z wytworzonym sokiem powinna wynosić 0,5 l i jeśli jest mniej to należy dolać trochę wody. Galaretkę owocową odstawiłam do ostygnięcia. Żelatynę przeznaczoną do masy serowej rozpuściłam w 0,5 szkl. gorącej wody, odstawiłam aby przestygła. W tym czasie ubiłam 2 całe (umyte dokładnie i sparzone!) jajka z cukrem zwykłym i wanilinowym. Do puszystej masy dodałam ser i jeszcze chwilę ubijałam. Następnie cieniutkim strumieniem, nie przerywając miksowania, wlałam żelatynę. Na koniec dodałam płatki czekoladowe i zamieszałam łyżką. Masę wylałam do tortownicy z zastygniętym spodem, odstawiłam do stężenia, do lodówki na ok. 0,5 godz.. Po tym czasie na wierzch wylałam tężejącą galaretkę z gruszkami i ponownie odstawiłam tortownicę do lodówki. Deser najlepiej zrobić poprzedniego dnia, będziemy mieli pewność, że masa dobrze stężeje.