Wątróbkę bardzo dokładnie oczyścić z żyłek, przeciąć każdą na m/w połowę wzdłuż i wypłukać ze wszystkich resztek krwi – można także wymoczyć, kilka razy zmieniając wodę aż ta będzie zupełnie przeźroczysta.
Wątróbkę dokładnie osuszyć, usmażyć na suchej patelni (zrobiłam to na teflonowej, bez tłuszczu – nie pryska!) – kawałki muszą być zrumienione ze wszystkich stron i dobrze wysmażone; ostudzić. Jajka ugotować na twardo, ostudzić, obrać ze skorupek i drobniutko posiekać. Cebulę obrać, posiekać w drobną kostkę, przesmażyć do lekkiego zrumienienia na 2 łyżkach oleju. Wątróbkę drobniutko posiekać (można zmielić, ale taka grudkowata konsystencja bardziej mi pasuje), wymieszać z cebulką i dwoma posiekanymi jajami. Doprawić solą, pieprzem i dolać oleju aby całość była bardziej zwarta. Ma mieć wyraźny, pikantny smak. Odstawić do lodówki na 1-2 godziny aby stężała i smaki się przegryzły. Podawać przybraną pozostałym jajkiem i posiekanym koperkiem – na grzankach albo z macą.
Na forum jednej z gmin żydowskich przeczytałam o tej potrawie: "Jedną z najbardziej znanych potraw aszkenazyjskiej kuchni żydowskiej jest właśnie "żydowski kawior" Pochodzenie tej potrawy ma bardzo ciekawą historię…sięgającą połowy XVI wieku. W tym oto czasie chodziła po Europie fama, że Żydzi w Alzacji tuczą gęsi dla osiągnięcia rozrostu wątroby, która ma niepowtarzalny wówczas smak. I tak zapoczątkowała się kariera słynnych pasztetów … Tradycja ta, wg niektórych historyków, została przejęta przez Żydów jeszcze w starożytnym Rzymie i przez pokolenia weszła do kuchni żydowskiej na stałe…Ale Żydzi byli bardziej zainteresowani uzyskiwaniem smalcu z gęsi, ze względu na brak oliwy w tamtych rejonach. Nie obyło się oczywiście bez debat talmudycznych, czy gęsi tuczone w ten sposób są koszerne, ale rabin Mosze Sofer z Frankfurtu doszedł do wniosku, że jeśli gęsi nie są uszkodzone czy połamane, można zaliczyć do koszernych. Mimo tych zapewnień, większość Żydów jednak wolała robić kawior z wątróbek kurzych 🙂 "