polędwiczkę opłukałam i osączyłam. Pokroiłam na kawałki grubości ok. 3 – 4 cm, ustawiłam pionowo i żeby trzymały w miarę kształt obwiązałam w połowie wysokości szureczkiem kuchennym. Składniki marynaty wymieszałam w miseczce i włożyłam do niej kawałki polędwicy, przykryłam i odstawiłam do lodówki na kilka godzin, można nawet na całą noc.
Mięso otrzepałam z nadmiaru marynaty i położyłam na rozgrzaną dość mocno patelnię – ponieważ w marynacie był olej to patelnię tylko lekko posmarowałam tłuszczem. Smażyłam po 2 – 3 minuty z każdej strony po czym wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st. na ok. 5 minut. Po upieczeniu przykryłam mięso folią aluminiową żeby odpoczęło, ale nie wystygło.
Na patelnię po smażeniu dołożyłam łyżeczkę masła, wrzuciłam posiekaną drobno szalotkę i dodałam resztki marynaty, smażyłam chwilę aż cebulka się zeszkliła. Dodałam konfiturę, wino i bulion. Gotowałam kilka minut aż sos zgęstniał i zredukował. Na koniec dodałam jeszcze jedną łyżeczkę masła żeby sos był bardziej aksamitny.
Z mięsa zdjęłam sznureczek, każdy kawałek przekroiłam poziomo na pół. Podałam z pachnącym, wyrazistym sosem, bukietem kwiatowych buraczków, posypując solą i kruszonym pieprzem.
Całkiem wykwintna kolacja z tego wszystkiego wyszła 🙂