Cebule są podstawą tego sosu. Obieram, kroje na niewielkie kawałki, rozgrzewam olej wrzucam cebule i dusze do zeszklenia sie uważajac by sie nie przypaliła. Następnie podlewam trochę wodą, przykrywam i dusze do miękkości czyli jakieś 5-7 minut, następnie dorzucam pokrojony czosnek byle jak, suszona bazylie, (jakieś 2 łyżki) trochę oregano i pieprzu, mieszam, dodaje przecier pomidorowy – można użyć świeżych pomidorów ale powinny to być gruntowe mięsiste i pachnące a z takimi to już problem. Mieszam wszystko by smaki się połączyły.
Aha w międzyczasie gotuje makaron al dente. Odcedzam i czeka sobie na finał.
Wracając do sosu. Odstawiam sos, składam malakser. Wrzucam do niego sos lekko
przestygnięty i miksuje na gładka masę (prawie gładką masę – ja lubię te maleńkie
grudki nie do końca zmiksowanej cebuli ale ogólnie powinien być jedwabiście gładki).. Sos zmienia kolor na jaśniejszy. Sypie ciut cukru i ewentualnie jeszcze ziół jeśli tego sos potrzebuje. I teraz są dwie drogi. Oryginalny przepis mówił o tym ze sos przekładamy na patelnie z powrotem, podgrzewamy go, dodajemy śmietanę wymieszana z serem. Ja natomiast do masy w malakserze wrzucam śmietanę i jeszcze raz to miksuje. Taki sos dopiero przekładam na patelnie, wrzucam ser (trochę zostawiam do posypania na talerzach), podgrzewam, mieszam uważając żeby ser nie przywarł do dna.
Sos jest gotowy. Odcedzone penne zgodnie z zasadą ląduje w sosie, mieszam tak by się pięknie oblepiło tym pomarańczowym cudem. Na talerzach posypuje każda porcje startym parmezanem (lub innym).
Gotowe:) Nie daje dużych porcji bo danie jest bardzo syte.. uwierzcie mi:)